|
|
Strefa Gazy: Izraelskie zwycięstwo i morze krwi

Strefa Gazy: Izraelskie zwycięstwo i morze krwi

Czy Izrael dokona lądowej inwazji na Strefę Gazy? Jaką taktykę zastosują jego siły specjalne? Czy w odbiciu zakładników wezmą udział inne państwa? Jak Hamas odpowie na atak Izraela? Robert Cheda rozmawia z płk. Piotrem Gąstałem, byłym dowódcą GROM-u.

Jak to się stało, że Izrael dał się tak zaskoczyć?

Nie wiem. I to jest ta odpowiedź, której wiele osób udziela w tej chwili, bo nikt do końca nie wie, dlaczego służby izraelskie dały się zaskoczyć, dlaczego armia dała się zaskoczyć. Możemy jedynie spekulować i snuć różne teorie. Służby wywiadowcze Izraela słyną z wysokiej skuteczności i pozyskiwania informacji wszelkimi możliwymi sposobami — od technicznych, po źródła osobowe. Armia izraelska, która jest na granicy ze Strefą Gazy, też zawsze miała podniesiony stopień gotowości bojowej. Jakiekolwiek włamanie przez mur graniczny na teren Izraela, nawet pojedynczych osób, zawsze podnosiło alert tej armii. Nie było mowy, by jednostki dały się zaskoczyć. Stąd tak ogromne zdziwienie wszystkich na świecie tym, co się wydarzyło. Na to pytanie trzeba będzie wkrótce udzielić odpowiedzi. Oficerowie izraelscy, szefowie wywiadu, kontrwywiadu i innych służb, ale też tych jednostek, które stacjonowały na granicy z Gazą, będą musieli zdać szczegółowe raporty i myślę, że posypią się głowy. Ponieważ czegoś takiego od wojny Jom Kippur państwo izraelskie nie doświadczyło. Totalne zaskoczenie. A przy okazji masowe straty, jakich do tej pory w Izraelu nie było. 

Nawet jeśli nie wiemy, jaka była przyczyna, co Pana zdaniem jest teraz ważniejsze dla Izraela: odbicie 200 zakładników czy fizyczna eliminacja Hamasu? I czy połączenie tych obu celów jest w ogóle realistycznym założeniem?

Wydaje mi się, że te dwa cele muszą zostać połączone. Nie da się zrobić operacji uwolnienia zakładników bez eliminacji członków Hamasu. To jest masowa sytuacja zakładnicza, ale w zupełnie innym pojęciu. Do tej pory masowe sytuacje zakładnicze kojarzyły nam się z tym że kilkudziesięciu zakładników, nawet stu czy dwustu, było przetrzymywanych w jednym miejscu, np. w teatrze jak na Dubrowce, czy w szkołach jak w Biesłanie – to były wielkie sytuacje zakładnicze. Tu mamy porwanych ponad 200 zakładników różnych narodowości, bo nie tylko obywateli Izraela, ale też obywateli Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, i rozmieszczonych prawdopodobnie w różnych miejscach. Stąd wysokie skomplikowanie tej sytuacji. Nie da się uwolnić wszystkich, nie da się wszystkich odnaleźć. Mogą być pochowani w tunelach, w mieszkaniach w blokach lub wywiezieni do Egiptu, z którym Hamas ma rozbudowaną sieć zaopatrywania poprzez tunele. Więźniowi zostali ukryci i zapewne będą stanowić kartę przetargową. Zresztą, już są podejmowane rozmowy w tej sprawie na zasadzie: jeżeli zaprzestaniecie ataków, to może uwolnimy więźniów. Więc jest to na pewno czynnik negocjacyjny. 

A zniszczenie Hamasu w sensie fizycznym?

Możemy zabić wielu terrorystów, zniszczyć infrastrukturę, zniszczyć uzbrojenie, miejsca do produkcji rakiet, ale nie zniszczymy ideologii, którą ma Hamas. A ta ideologia zakłada dżihad przeciwko państwu izraelskiemu. Dopóki Żydzi nie zostaną wymazani z miejsca, w którym są, dopóty będzie się odbywał dżihad. Bardzo ciężko będzie osiągnąć zwycięstwo. Nawet Ehud Barak, były premier Izraela, powiedział, że Izrael nie wygra z tą ideologią. 

Z wojskowego punktu widzenia rozumiem, że Hamas będzie grał zakładnikami do ostatniego momentu i w ten sposób powstrzymywał operację lądową. Ale ona będzie musiała kiedyś nastąpić. Czyli Izraelczycy tak naprawdę pogodzili się z tym, że większość z tych zakładników niestety może polec?

Nie wiem, czy się pogodzili, ale jako żołnierz sił specjalnych, jednostki, która zajmowała się uwalnianiem zakładników, bo taki był cel GROM-u, nigdy się nie zgodzimy z tym, że nie da się uwolnić zakładników. Nawet podczas planowania operacji uwolnienia porwanego Piotra Stańczaka, polskiego inżyniera-geologa w Pakistanie, absolutnie zakładaliśmy, że uda nam się do niego dotrzeć. Nie udało się niestety ustalić miejsca jego przetrzymywania, ale w głowach był sukces, a nie porażka. Myślę, że siły izraelskie, a zakładam, że również siły inne, skoro są wśród nich obywatele różnych ważnych krajów, na pewno będą się przymierzać do wykonania tych operacji. Ale to muszą być operacje, które będą zakładały, że wiemy, gdzie ktoś się znajduje, bo nie uderzamy na ślepo. W tej chwili według mnie trwa tak zwane przygotowanie pola walki, czyli niszczenie za pomocą uderzeń lotnictwa i artylerii wszelkich rozpoznanych struktur Hamasu, bunkrów, stanowisk dowodzenia, podziemnych magazynów, miejsc, w których mieszkają liderzy Hamasu. Bardzo często to wszystko umiejscowione jest w pobliżu celów cywilnych albo wręcz między ludnością cywilną. Wiele stanowisk jest pod szkołami. Dlaczego został zniszczony Uniwersytet Islamski? Dlatego, że miał jawne powiązania z Hamasem. Wręcz wykładał tam ideologię, kształcił kadry, które później konstruowały rakiety, scalały je, budowały i wystrzeliwały, albo budowały tunele. To wszystko jest ze sobą powiązane i stąd ta walka będzie bardzo trudna. 

Przypuszcza Pan, że specjalne jednostki antyterrorystyczne innych państw wezmą udział w uwalnianiu zakładników?

Jednostki specjalne Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych, wielokrotnie brały udział w operacjach uwalniania swoich zakładników na Bliskim Wschodzie. W gotowości na Cyprze jest niemiecka GSG 9. Strefa Gazy nie jest obszarem będącym pod kontrolą Izraela, tylko samodzielnym bytem politycznym. Nie widzę więc żadnych przeciwwskazań, by jednostki innych państw wzięły w tym udział. Myślę, że na pewno odbywa się już ciężka praca wywiadowcza mająca na celu uzyskanie jakichkolwiek informacji o miejscach, w którym przebywają zakładnicy. 

Czy to się wszystko nie skończy jednym wielkim Bachmutem, czyli zmieceniem Strefy Gazy z powierzchni ziemi? Izrael zawsze dbał o życie swoich obywateli i żołnierzy. Teraz mają ruszyć na teren, gdzie jest tysiące bunkrów, pułapek minowych, tuneli. W Groznym, kiedy Rosjanie zdobywali na powierzchni budynki, Czeczeni wychodzili nocą z kanałów, tuneli i kontratakowali.

Jest jeszcze jedna trudność w tych wszystkich czynnikach, o których pan powiedział. A mianowicie to, że jest tam prawie 2 miliony ludności. Pomimo izraelskiego wezwania do ewakuacji na południe Strefy Gazy ludność palestyńska w większości pozostała na miejscu. Hamas również nie pozwala na jej ewakuację. Nie da się Palestyńczyków wyrzucić z tego rejonu. Zresztą nikt nie chce Palestyńczyków przyjmować. Egipt się do tego nie kwapi – zamknął swoją granicę. Być może je otworzy, aby udzielić pomocy humanitarnej, czyli przesłać zapasy, ale absolutnie nie po to, by przyjmować uciekinierów. Jordania też się do tego nie kwapi. Nikt nie chce. Poprzednie lata i konflikty pokazały, jak wielkim problemem są uchodźcy palestyńscy. Jordania kiedyś prawie rozpadłaby się przez wzniecony bunt w obozach dla uchodźców, który został krwawo stłumiony przez oddziały jordańskie.